Wywiad z egzorcyst?. Zaproszenie dla Z?ego |
Modlitwy i rozwa?ania - Wiara i modlitwa | |
Ojciec Benedykt Barkowski nale?y do zakonu werbistów. Mieszka ko?o Bia?egostoku. ?wi?cenia kap?a?skie przyj?? 1960 roku. Sze?? lat temu biskup mianowa? go egzorcyst?. Wed?ug prawa ko?cielnego egzorcyst? niejako z urz?du jest ka?dy biskup. I to on mo?e mianowa? swojego reprezentanta. Ksi?dz mo?e by? mianowany egzorcyst? na sta?e lub tylko "ad casum", czyli do egzorcyzmowania jednej konkretnej osoby. O tym, dlaczego diabe? nienawidzi ludzi, czy mo?e op?ta? ka?dego z nas oraz o tym, na czym polega egzorcyzm, opowiada ojciec Benedykt Barkowski, egzorcysta. -Diabe? nie mo?e tak po prostu wej?? w dusz? cz?owieka. Na to nawet Bóg sobie nie pozwala. Stró?em ?wi?to?ci cz?owieka jest wolna wola. By z?y duch móg? zaw?adn?? dusz?, jej w?a?ciciel musi mu na to pozwoli?, musi zaprosi? do siebie diab?a. To brzmi nieprawdopodobnie, jak mo?na zaprosi? do siebie diab?a? Tak jak to zrobi? Twardowski w bajce? -Niestety, takie "bajkowe" sceny dziej? si? w ?yciu dosy? cz?sto. Ludzie czasami tak czego? pragn? lub tak w siebie w?tpi?, ?e godz? si? nawet na pomoc diab?a. Czy to znaczy, ?e powiedzenie "cho?by mi sam diabe? pomóg?", mo?e by? niebezpieczne? -Zale?y, jak si? je wypowiada. Jak kto? ci?gle miele j?zykiem na prawo i lewo, gada trzy po trzy i wtedy chlapnie co? takiego, wtedy oczywi?cie nie ma to znaczenia. Dlaczego? -Z?ego ducha mog? kierowa? na nas inni. Wrogi cz?owiek, który chce kogo? skrzywdzi? b?dzie uparcie prosi diab?a, by ten nawiedzi? jego adwersarza. Czy w ten w?a?nie sposób urok rzuca si? na innego cz?owieka? -Tak. Rzuca si? urok, lub dok?adniej przeklina go. Niekiedy takie przekle?stwo mo?e obj?? tak?e ca?? rodzin?. Jak mo?na czarowa??- Trudno w to uwierzy?. W dzisiejszych czasach ju? chyba nikt nie wierzy w magi?. Bardzo si? pani myli. Przypadków zaczarowania kogo? i przez to zes?ania na niego diab?a jest dzi? wi?cej ni? jeszcze kilkana?cie lat temu. Magia, czary, okultyzm s? dzi? niezwykle popularne. We Francji a? 60% spo?ecze?stwa ma wy?sze wykszta?cenie, a jest tyle wró?ek, ?e jedna przypada na 80 osób. Dla porównania - jeden ksi?dz na 4 tysi?ce. Ludzie wykszta?ceni bywaj? równie? niezwykle zabobonni. Wierz? w najró?niejsze oczyszczania umys?u, otwierania umys?u, talizmany, horoskopy, reinkarnacje i w przepowiadanie przysz?o?ci. Spora grupa tych, którzy do mnie przychodz?, to byli cz?onkowie najrozmaitszych sekt, uczestnicy przeró?nych kursów wydobywania z siebie pok?adów energii metodami rodem ze Wschodu. Ja jednak powróc? do czarów, bo nie mog? w nie uwierzy?. W jaki sposób mo?na kogo? zaczarowa?? -Po prostu powierzy? go diab?u. Z pe?n? ?wiadomo?ci?, nienawi?ci?, z pe?nym przekonaniem. Szczególnie dramatyczne s? przekle?stwa rzucane na nienarodzone dzieci. Ko?ció? zna takie przypadki od bardzo dawna. Dlatego w?a?nie w ceremonii chrztu jest modlitwa, która pe?ni rol? egzorcyzmu. Jednak bywa, ?e niekiedy nie zostaje on wype?niony prawid?owo i niemowl? pozostaje w mocy rzuconego przekle?stwa. Kto mo?e przekl?? nie narodzone dziecko? -Najwi?ksz? moc maj? te przekle?stwa, które wypowiadaj? najbli?si: matka, ojciec, dziadkowie. Czy mo?emy broni? si? przed czarami? -Tak. Czary nie dzia?aj? na ludzi maj?cych z jednej strony ?wiadomo?? zagro?enia za? z drugiej maj?cych poczucie si?y w?asnych ?rodków obronnych a wi?c silnych moralnie, duchowo i z zasadami. Gorzej jest z male?kimi dzie?mi, ich mo?liwo?? obrony jest mniejsza ni? ludzi doros?ych. Ksi?dz mówi o czarach niezwykle powa?nie, tymczasem wielu ludzi bagatelizuje znaczenie wró?ek, treningów umys?u, zaj??, na których mo?na nauczy? si? wyzwalania energii. -Bo to niezwykle wa?ne problemy. Jaki? czas temu uczestniczy?em w kongresie psychologów i ku swojemu zaskoczeniu odkry?em, i? pokrzywdzeni dokonywaniem takich zabiegów ludzie to nie tylko znaczna cz??? tych, którzy przychodz? do mnie, ale równie? spory odsetek pacjentów gabinetów psychologicznych. Na tym kongresie zaapelowa?em do lekarzy, by opisywali przypadki ludzi pokrzywdzonych przez najró?niejsze ruchy, sekty, podejrzane metody medytacji. Co my?li diabe?Czy w op?tanym cz?owieku diabe? jest ci?gle, czy przychodzi do niego tylko co jaki? czas? -Oczywi?cie, ?e jest. Jednak diabe? potrafi doskonale si? maskowa?, ukrywa?. To kiedy si? ujawnia, zale?y od sytuacji. Czasem wygodniej jest mu si? nie objawia?, cicho siedzie? i ukrywa? si?. A dlaczego si? ukrywa? Boi si? czego?? -By zrozumie? diabelskie my?lenie, trzeba u?wiadomi? sobie jedn? podstawow? spraw?: on my?li odwrotnie ni? cz?owiek. Oznacza to, ?e dobre rzeczy s? dla niego czym? strasznym, a to, co dla niego jest do przyj?cia, dla nas jest okropne. Diabe? nie ma zatem interesu ujawnia? si? komu?, kto czyni z?o, próbuje grzechu. Wprost przeciwnie - siedzi wówczas cicho, aby tylko nie przestraszy? swoj? obecno?ci? owego nieszcz??nika. Ludzie, którzy pope?niaj? z?o, najcz??ciej my?l?, ?e z?o nie istnieje, i? wszystko im wolno. W interesie diab?a jest wtedy ukrywanie si?, bo gdyby si? ujawni?, to wystraszy?by cz?owieka, u?wiadomi? mu swoje istnienie i najprawdopodobniej sk?oni? do refleksji. A po co mu to? Najbardziej jednak zale?y mu aby z?o czynione by?o zakrywane pozorami dobra. Czy to znaczy, ?e z diab?em mo?na by? szcz??liwym? -Je?eli cz?owiek robi to, czego oczekuje od niego diabe?, to mo?e by? oceniany przez innych a nawet samemu mie? poczucie, ?e mu si? dobrze powodzi w ?yciu. To jednak nigdy nie trwa zbyt d?ugo. Diabe? domaga si? wi?cej z?a, a cz?owiek zaczyna si? zastanawia?: zaraz, zaraz, co ja robi?? Tak nie mo?na! I dopiero wtedy diabe? odkrywa karty. Ujawnia ca?? swoj? si??. Po co to robi? -Gdy cz?owiek zastanawia si? nad swoim ?yciem, diabe? czuje si? zagro?ony. Boi si?, ?e straci w?adz? nad op?tanym i okazuje moc, ?eby odstraszy? cz?owieka od oceniania w?asnego post?powania. Stara si? skierowa? go na poprzedni? drog?, drog? bezrefleksyjnego grzechu. Bywa równie? i tak, ?e diabe? ujawnia si? wówczas, gdy kto? bliski osoby op?tanej szczerze i wytrwale modli si? i prosi Boga o uwolnienie jej od z?ego ducha. Diabe? wyczuwa tak? modlitw?? -Tak, bo ona jest dla niego zagro?eniem. ?arliwa modlitwa w intencji op?tanego mo?e sk?oni? zaw?adni?t? przez diab?a osob? do refleksji. Z?y duch boi si?, ?e straci swoj? ofiar?. Ile? to prawdy zawieraj? s?owa ?wi?tego Alfonsa: "Kto modli si?, ratuje siebie, a kto si? nie modli, pot?pia si?". Staruszka rzucaj?ca g?azamiSk?d Ksi?dz wie, ?e cz?owiek, który do niego przychodzi, jest op?tany przez diab?a? -Wszystko ujawnia si? podczas modlitwy. Jest taka procedura zwana egzorcyzmem wywo?awczym, podczas której diabe? ujawnia si? w op?tanym cz?owieku. Na czym ona polega? -Kilka osób modli si? w obecno?ci osoby podejrzewanej o op?tanie, obecno?? egzorcysty na tym etapie nie jest nawet konieczna. Wówczas bardzo cz?sto diabe? daje o sobie zna?. Nie wytrzymuje i ujawnia si? zazwyczaj w szale?czym zachowaniu op?tanego. Jakim zachowaniem? Ludzie zaw?adni?ci przez diab?a najcz??ciej straszliwie blu?ni?, miotaj? si?, rzucaj? objawiaj? niespotykan? wprost si?? fizyczn?, dzi?ki której mog? dos?ownie ciska? ponad 100-kilogramowymi kamieniami, ?awkami. Pami?tam z dzieci?stwa tak? histori?. W pewnej wiosce diabe? op?ta? staruszk?. Gdy o kobiecie zrobi?o si? g?o?no, zacz?li przyje?d?a? do niej ksi??a. Miejscowi funkcjonariusze UB sami postanowili zaj?? si? spraw? i wybi? jej diab?a z g?owy. Ca?a grupa przysz?a do jej gospodarstwa. Jak tylko babcia ich zobaczy?a, zacz??a ciska? wszystkim, co mia?a pod r?k?, nawet niezwykle ci??kimi g?azami. Tamci uciekli w pop?ochu. Ile razy musi Ksi?dz spotka? si? z cz?owiekiem, by stwierdzi?, i? jest on op?tany? Wystarczy jedna, dwie wspólne modlitwy. Diabe? dosy? szybko daje o sobie zna?. Czy op?tani s? niebezpieczni dla innych? Naturalnie. Diabe? przez op?tanego mo?e uderzy? w któr?? z modl?cych si? osób, mo?e j? nawet bardzo powa?nie zrani?, tak si? ju? zdarza?o. Na dowód tego opowiem histori?: pewnej nocy zadzwoni? do mnie ksi?dz niewielkiej parafii. Zdenerwowany prosi? o rad?. Mówi? o dziewczynie, w której podczas spotkania neokatechumenatu objawi? si? diabe?. Wcze?niej ta dziewczyna by?a zwi?zana z sekt? "Niebo". Z?y duch u?ywa? przez ni? ogromnej si?y: rzuca?a ?awkami, krzes?ami. Kilku m??czyzn nie mog?o jej opanowa?. Poradzi?em, ?eby zadzwonili do najbli?szego szpitala psychiatrycznego, opisali sytuacj? i wezwali karetk?. Po kwadransie przyjecha?o pogotowie z sanitariuszami. Ledwo uda?o im si? zrobi? jej zastrzyk uspakajaj?cy. ?rodki uspakajaj?ce, po których drobna nastolatka powinna pa?? jak mucha, prawie zupe?nie na ni? nie podzia?a?y i dziewczyna szala?a nadal. Diabe? nie lubi si? przedstawia?Czy podczas egzorcyzmu Ksi?dz rozmawia z diab?em? Tak. Rytua? przewiduje zadawanie pyta? diab?u, ale jedynie tych, które mog? pomóc uwolni? op?tanego cz?owieka od z?ego ducha. Nie mo?na wypytywa? diab?a tylko z ciekawo?ci. Wi?c o co mo?na go zapyta?? -Na przyk?ad o imi?. To takie wa?ne? -Oczywi?cie, ?e wa?ne. Ka?dy z?y duch ma swoje imi?. Poznanie go, a pó?niej wypowiedzenie podczas egzorcyzmu jest dla diab?a ogromnym ciosem. Wtedy wprost wije si? z nieszcz??cia. Nie lubi si? przedstawia?? -Gdy ju? znam jego imi?, mog? je g?o?no wypowiedzie? i rozkaza? diab?u wyj?? z cz?owieka. Egzorcysta reprezentuje podczas tego zdarzenia Jezusa. Z?y duch ma ?wiadomo??, ?e rozkazuje mu sam Bóg i dlatego reaguje na te rozkazy. Czy bywa i tak, ?e diabe? sam zaczepia egzorcyst? rozmow?? -Bywa. Raz egzorcyzm odprawiany by? nad pewn? kobiet?. Diabe?, który j? op?ta?, powiedzia? do kap?ana: "Daj mi inn?, to st?d pójd?". Egzorcysta odpar?: "Id? pod krzy?". A ten szyderczo: "To poka? mi, jak si? to robi". Raz ryczy, raz ?piewa arieJakim g?osem mówi diabe?? -Bywa ró?nie. Najcz??ciej s? to jednak g?osy zwierz?ce, nie ludzkie. Jakie? ryki, wycia, szczekanie, czasami miauczenie. Przera?aj?ce, budz?ce l?k, bardzo g?o?ne. Bywa równie? inaczej. Kiedy? przysz?a do mnie kobieta i poprosi?a o pomoc. Umówili?my si? na konkretny dzie? na modlitw? wstawienniczo-rozpoznawcz?. Przysz?o jeszcze kilka pa?, które mia?y wesprze? nas w modlitwie. Gdy tylko rozpocz?li?my, od razu wyczu?em, ?e co? jest nie w porz?dku, co? si? wydarzy. Nie min??y dwie minuty, a ta rykn??a z tak? si??, ?e towarzysz?ce nam kobiety uciek?y z kaplicy. Diabe? da? o sobie zna?. Zdecydowa?em, i? od razu odprawi? egzorcyzm. Poszed?em wi?c do zakrystii, by za?o?y? kom??. Nagle us?ysza?em ?piew i nie mog?em uwierzy? uszom. Kobieta przepi?knym, cudownym g?osem ?piewa?a fragment opery Faust - szyderczy chichot szatana. Jestem pewien, ?e gdyby to by?y jej naturalne zdolno?ci, opery ca?ego ?wiata bi?yby si? o ni?. I nagle sko?czy?a ?piewanie, rzuci?a si? na ziemi? i zacz??a wi? si?, pe?za? jak w?? po ca?ej kaplicy. Cz?owiek nie jest w stanie zgina? tak kr?gos?upa jak ona wtedy, to wbrew prawom fizyki. Jednak diabe? potrafi? zrobi? co? takiego z jej cia?em. Jak si? to sko?czy?o? -Odprawi?em egzorcyzm, a pó?niej wiele kolejnych i w ko?cu kobieta zosta?a uwolniona. Jeden egzorcyzm nie wystarcza? -Prawie nigdy. Bardzo rzadko zdarza si?, ?e po pierwszym egzorcyzmie diabe? wychodzi z cz?owieka. Najcz??ciej potrzeba miesi?cy, a niekiedy nawet lat, by si? go pozby?. Jak wygl?da ostatnia chwila diab?a w cz?owieku? Moment tu? przed wyj?ciem? -To sprawa indywidualna. Niektórymi op?tanymi z?y duch strasznie miota, rzuca nimi, a niektórzy po prostu wracaj? do ?wiadomo?ci i nie pami?taj?, co si? z nimi dzia?o. S? nie?wiadomi podczas egzorcyzmu? -Wszyscy. To diabe? mówi za nich, kieruje ich cia?em, sprawia, i? s? zdolni do nieprawdopodobnego wysi?ku, maj? nieziemsk? si??. Pó?niej niczego nie pami?taj?. Pytaj?, co si? z nimi dzia?o. Niektórzy tylko mówi?, ?e przera?liwie bola?a ich g?owa, czuli pieczenie na ciele. Nic poza tym.
|
Następna > |
---|